sobota, 27 marca 2021

Leigh Bardugo - "Dziewiąty Dom"

Lubicie klimaty tajnych stowarzyszeń, zakazanej magii, przekraczającej wszelkie granice i szeregu intryg w budowaniu pozycji i władzy? Jeśli tak, to książka Bardugo jest dla was idealna!

Główną bohaterką jest Alex Stern, tajemnicza i charakterna dziewczyna o mrocznej przeszłości i zadziwiających zdolnościach, której trudne życie odmienia się, gdy dostaje szansę uczęszczania do prestiżowej uczelni Yale... ale nie za darmo. W zamian za nową szansę Alex zostaje wtajemniczona w działalność sekretnych stowarzyszeń, działających na terenie Yale, parających się potężną magią, a jej rolą jest czuwanie, aby podczas rytuałów nie doszło do niepożądanych efektów. Jednak znalezienie na kampusie ciała młodej kobiety dopiero rozpoczyna lawinę zdarzeń, nie do zatrzymania...

Leigh Bardugo jest mistrzynią w budowaniu sieci intryg. Każdą kolejną stronę pochłaniałam z zapartym tchem, a gdy już myślałam, że zbliżamy się do rozwiązania i wszystkie sekrety są odkryte, to nagle autorka wrzucała czytelnika w jeszcze bardziej komplikujący całość zwrot akcji. To jedna z tych książek, które jednocześnie chciałam skończyć jak najszybciej, a z drugiej strony marzyłam, żeby zostać w tym pasjonującym świecie jak najdłużej, bo po pierwszym tomie wiem, że jeszcze długo magia Yale będzie mi krążyć w głowie. Niezwykle pomysłowe treści, wszystko zgrabnie dopięte na ostatni guzik fabularny, rewelacyjna furtka do kolejnego tomu, a przede wszystkim postacie z krwi i kości, które uwielbiam - oby autorka jak najszybciej ukończyła drugą część, bo już się trzęsę z niecierpliwości! 

Polecam wszystkim fanom tajemnic, duchów i czarnej magii - takie powieści to ja mogę czytać bez końca!

10/10




środa, 24 marca 2021

Adam Koss - "Przez głębię do gwiazd"

Debiut literacki Kossa zainteresował mnie tematyką - w końcu tak nietypowe połączenie morza i kosmosu, przejście od marynarskich opowieści do s-f? Opis brzmiał intrygująco... I niestety w tym wypadku na tym się skończyło.

Akcja powieści krąży wokół dwóch nurków, którzy zgłębiając sekrety Oceanu Atlantyckiego, natrafiają na tajemniczą, podwodną piramidę i strzegącego jej wielkiego rekina. Po kilku próbach udaje im się dostać do budowli, która okazuje się być wrotami prowadzącymi do innego świata.

Problemów od razu pojawia się sporo. Sama reakcja bohaterów na poszczególne zdarzenia, w szczególności na coś tak szalonego, jak przedostanie się na inną planetę jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. Nie ma w nich ani odrobiny zaskoczenia, strachu czy zastanowienia nad realnością tego, co się dzieje. Przyjmują wszystko jak gdyby nigdy nic i od razu zaczynają doskonale się bawić w nowym otoczeniu, jakby to był zwykły wypad za miasto, a nie w kosmos. Zresztą już pomijając ten moment - w czasie jakichkolwiek innych wydarzeń mężczyźni wydają się być bardziej skupieni na komentowaniu po raz 10 posiłków, lub nieco żenującym taksowaniu i opisywaniu walorów płci przeciwnej, niż na tym, co faktycznie jest istotne.

Zresztą samej fabuły również nie ma tu wiele. Większość książki to opisy mechanizmów, technologii, prostych, codziennych wydarzeń. Widać, że autor faktycznie wiedzę marynistyczną posiada i dobrze się w tym czuje, za co mały plusik daję, ale nie na tym ma się opierać książka przygodowa. Powinna tam być... no właśnie przygoda. A zaczyna się coś dziać dopiero pod koniec, nie jest to zbyt pasjonująco opisane (głównie strzelanie i znowu technologiczne frazesy, bez większej fantazji). Niestety, książka jest po prostu nudna, a w dodatku to, co miało jakiś tam potencjał na uratowanie fabuły, urywa się w środku akcji jako furtka do kolejnej części. 

Nie wiem, czy będę chciała przeczytać ciąg dalszy, nie czuję się zainteresowana tym, co się działo. Niestety, był to dla mnie bardzo duży zawód i zmarnowany pomysł, który mógł być ciekawy. Mam nadzieję, że jeśli będzie kolejny tom, to bardziej przemyślany i udany. 

2/10



 

środa, 17 marca 2021

Artur Pacuła - "Dobrowolski i skarb z Meroe"

Do tej pory Artur Pacuła jako autor obijał mi się o uszy, ale nie miałam okazji sięgnąć po jego wcześniejszą serię książek. Przy okazji rozpoczęcia nowej, pełnej przygodowego klimatu, postanowiłam, że w końcu muszę się skusić i przekonać, czy to coś dla mnie. I okazało się, że jak najbardziej!


Głównym bohaterem opowieści, osadzonej XIX-wiecznym Egipcie  jest świeżo upieczony inżynier, Kostek Dobrowolski, stojący u progu obiecującej kariery - w końcu nie każdy ma okazję współpracować przy budowie Kanału Sueskiego. Po drodze poznaje tajemniczą Włoszkę, wplątaną w tajemniczą intrygę, a kolejne spotkania z piękna kobietą przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi, a Kostek, chcąc, nie chcąc, bierze przymusowy urlop od map i wykresów i staje się poszukiwaczem skarbu! Czy z sukcesem? Więcej nie zdradzę, przeczytajcie sami  :)

Od razu rzuca się w oczy erudycja i wiedza historyczna autora oraz zgrabne łączenie różnych faktów i wplatanie miłych niespodzianek, jak chociażby postawionych na drodze Dobrowolskiego bohaterów sienkiewiczowskich. Przestrzeń gorącego Egiptu jest wspaniale zarysowana, aż się czuje momentami suchy piasek i gwar rozmów na targach. Główna intryga jest również całkiem ciekawa, choć brakowało mi nieco większej liczby zagadek do rozwiązania na drodze bohaterów - więcej tu ucieczek i porachunków z antagonistami i trochę za szybko przechodzimy do rozwiązania, przez co  czułam tutaj lekki niedosyt. Może to być lekkie uproszczenie spowodowane faktem, że książka jest raczej kierowana do młodzieży, ale mimo wszystko mam nadzieję, że kolejne części będą bardziej rozbudowane - na pewno sięgnę i przeczytam, bo sam styl autora do mnie trafia, a bohaterowie przekonują mnie do siebie i dają się lubić, więc będę zadowolona zarówno, jeśli to będą dalsze przygody tych już poznanych w "Skarbie z Meroe", jak i nowych, ale tak samo zgrabnie napisanych :) 

Jest to przyjemna, odprężająca lektura, polecam ją zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych, lubiących luźniejsze książki i wciągające przygody :) 

Ode mnie 7/10 



niedziela, 28 lutego 2021

Bridget Collins - "Księgi zapomnianych żyć"

 Znacie po uczucie, gdy sięgacie po książkę, nie do końca wiedząc, czego się po niej spodziewać... i okazuje się genialna? Ja dokładnie tak miałam przy "Księgach zapomnianych żyć".

Opis okładkowy fabuły jest dość enigmatyczny, ale przykuwający uwagę. Mamy młodego mężczyznę, pracującego na roli, który niespodziewanie ma nauczyć się praktyki oprawiania książek. Jest to niezwykłe, ponieważ w jego świecie książki są zakazane, a każdy kto je czyta staje się zbrodniarzem. Od razu wiedziałam, że muszę poznać sekret tej niechęci i tajemniczą moc, kryjącą się za szelestem stron.

Więcej z fabuły nie mogę zdradzić, bo łatwo tu o spojler. Powiem tylko, że opowieść wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać. Pewnych rzeczy co prawda się domyślałam w trakcie, więc ostatecznie może zaskoczenie nie było jakieś wielkie, ale nie zmienia to faktu, że fantastycznie się czytało budowanie klimatu przez autorkę zrobiło nieziemską robotę, . Myślałam, że nieco o czymś innym będzie ta książka, bardziej w kierunku klimatów fantasy, jednak było tu ostatecznie przemieszanie gatunkowe, bo i z obyczaju i z romansu sporo się znajdzie - całokształt wyszedł bardzo satysfakcjonująco.

Polecam serdecznie - świetna, oryginalna i pomysłowa pozycja! 

9/10



poniedziałek, 22 lutego 2021

Hanna Greń - "Pólnocna zmiana"

Wśród wielu nowych, literackich odkryć, jakie ostatnio miałam przyjemność czytać, znalazła się również nieznana mi wcześniej Hanna Greń ze swoją "Północną zmianą". Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, ale i tak było tu sporo zaskoczeń - ostatecznie jednak był to bardzo dobrze spędzony na lekturze czas :)


Fabuła toczy się w czasach komunistycznej Polski, gdzie poznajemy młodą Ingę Piątkowską - księgową ze sporym potencjałem, borykającą się z niezrozumiałą niechęcią ze strony rodziny, bolesnymi wspomnieniami samobójczej śmierci przyjaciela i rozterkami dotyczącymi swojej przyszłości. Nieoczekiwany wyjazd służbowy staje się dla kobiety początkiem odkrywania sekretów swojej rodziny oraz budowania własnej tożsamości. 

Bardzo podobało mi się budowanie przez autorkę stopniowego napięcia, które kumulowało się, im bliżej końca. Początkowa wielość tropów i motywów spójnie się łączy.  Końcowe rozwiązanie sprawy było satysfakcjonujące, a wątki zamknięte, więc czuć po lekturze czytelnicze "nasycenie" :) 

Tło historyczne, którego umiejscowienie w takich czasach początkowo nieco mnie zniechęcało (wiele książek w tych realiach zdążyło mnie przekonać, ze nie jest to do końca motyw dla mnie), okazało się być bardzo ciekawie i wciągająco zarysowane, co jest ogromnym plusem, bo nie każdy autor tak wspaniale wprowadza czytelnika w to, co dzieje się na kolejnych planach budowanej historii. 

Polubiłam również główną bohaterkę, zwłaszcza, że Greń doskonale zarysowała rozwój swojej postaci i zmiany, jakie w niej zachodzą z upływem lat. Początkowo "szara myszka", strachliwa i pokorna, zmienia się stopniowo w odważną lwicę o ciętym języku i celnej ripoście na każdą okazję. Uwielbiam taką wyrazistość bohaterów, a przekomarzanie się wzajemnie między nimi dodało przyjemnego, humorystycznego smaczku. 

Jedyne, co nieco mi przeszkadzało, to spore nagromadzenie zbiegów okoliczności, które czasami wydały mi się nieco już naciągane - myślę, że aż tak często bohaterowie w życiu nie wpadaliby na siebie idealnie w momencie, gdy to najbardziej potrzebne, ale nie było to aż tak rażące, żeby zepsuć element zaskoczenia w fabule. Jest to godna uwagi i polecenia książka, zwłaszcza jak lubi się kryminalno-sensacyjne historie osadzone w niedalekiej przeszłości :) 

7/10




środa, 17 lutego 2021

Bartosz Szczygielski - "Winni jesteśmy wszyscy"

 Do tej pory nie miałam przyjemności obcować z twórczością Bartosza Szczygielskiego, ale po tej lekturze wiem, że jego książki będą częściej trafiać na moje półki. Dobrze, ze lubię czytać nieznanych mi twórców, bo nie spodziewałam się aż tak wciągającej lektury!

Akcja już od samego początku rusza pełną parą. Poznajemy Konrada, kończącego pracę biurową w, wydawać by się mogło, zwyczajny piątek. Trochę papierów, zagadanie do sekretarki, nieoczekiwana chwila rozmowy z byłą dziewczyną... i parę sekund później Konrad trzyma jej wykrwawiające się ciało jedną ręką, jednocześnie usiłując nie stracić przytomności od własnej rany postrzałowej. Tragiczny zamach, jakiego dokonał jeden z jego kolegów z firmy staje się początkiem nieoczekiwanych wydarzeń, będących częścią większej całości...

Książka wciąga i porywa czytelnika już od pierwszych stron. Ciekawe zabiegi narracyjne w pierwszych rozdziałach potęgują napięcie i przykuwają uwagę tak, ze świetne, wprowadzające flow trwa przez całą opowieść, nie pozwalając się oderwać. Nie jest tak łatwo mnie zaskoczyć, jednak tutaj zwrot akcji gonił zwrot akcji, a ja za każdym razem zbierałam szczękę z podłogi, w szczególności pod koniec, gdzie do ostatnich stron autor nie daje chwili oddechu. Wydawać by się mogło, że tej historii nie da się jeszcze bardziej rozszerzyć i skomplikować? Proszę bardzo, Czytelniku, trzymaj kolejny rewelacyjny plot twist. Tak się powinno pisać! 

Muszę też podkreślić, jak bardzo podobało mi się budowanie postaci. Nie ma tu bezosobowościowych manekinów, są ludzie z krwi i kości, ze swoimi zaletami, wadami i charakterystycznymi przywarami. Poznawanie ich wszystkich było ogromnie satysfakcjonujące, a dodane do tego w ich słowa i myśli wstawki pełne ironicznego i/lub czarnego poczucia humoru wspaniale ubarwiały i dopełniały całość. Jeśli chcecie poznać powiązanie miękkich kapciuszków i piekła - zapraszam do lektury! :) 

Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić każdemu - świetna książka, warto, warto i jeszcze raz warto! 

Za egzemplarz dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl :)

9/10



wtorek, 9 lutego 2021

Michał Długa - "Pan Zło"

Wśród licznych książek, jakie czytam, wielokrotnie przewija się wątek walki dobra ze złem, jest to zresztą jeden z najbardziej klasycznych motywów.  Michał Długa w pełni oparł na nim swoją książkę, oddając w ręce czytelników niecodzienną podróż po świecie, której pierwszy krok prowadzi w głąb naszych wnętrz.

Fabuła opiera się na metafizycznej wędrówce Tomasza, prowadzącego dialog (a może monolog?) z Panem Zło, a w dalszym etapie również i Panem Dobro. Mamy tu przegląd największych przywar człowieczeństwa, zepsucie przez materializm i dobra doczesne, przykrą i gorzką wizję współczesności. Przeciwstawiona temu obrazowi rzeczywistość stanowi nieosiągalna utopię, do której warto dążyć, ale jest ona dostępna nielicznym.

Zło i Dobro w świecie, Zło i Dobro w człowieku, ekologia,  wielkie korporacje, religia, seksualność, uzależnienia - Michał Długa nie pomija niczego i nikogo. Prawdy i moralitety, które są tu przedstawione faktycznie dają do myślenia. Może niektóre są powtarzalne i pewne wątki w książce przewijają się po wielokroć (co bywało już męczące), jednak ogólny sens sprowadza się do konieczności walki z symbolicznym "Panem Zło". Moim zdaniem było tu nieco za dużo przejaskrawień i dobitności, bo ostatecznie jest to dość dołująca literatura, ale może o taki efekt chodziło. Brakowało mi nieco rozszerzania jednak wątków, zamiast skupiania się na dość okrojonym przeglądzie wszystkiego, co możliwe. Myślę, że ta książka powinna być dłuższa - wówczas tempo mogłoby być spokojniejsze, a myśli przewodnie bardziej dopracowane i skłaniające do szerszej i wnikliwszej refleksji. 

Jak ktoś lubi nietypowe konstrukcyjnie książki i rozważania metafizyczno-filozoficzne, to mogę polecić tę pozycję. Ja spodziewałam się trochę czegoś innego i mam nieco mieszanych uczuć, choć raczej skłaniam się ku temu, że jest to wartościowy, aczkolwiek nie dla każdego utwór. Autor jednak ma potencjał i życzę, żeby kolejne książki były coraz lepsze :) 

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl :)

6/10