środa, 20 stycznia 2021

Andrzej Sapkowski - "Krew elfów"

 "Oto nadchodzi czas miecza i topora, wiek wilczej zamieci..."

Kolejny tom przygód białowłosego wiedźmina za mną - tym razem w formie pełnej powieści, a nie zbioru opowiadań. I przyznam szczerze, że z każdą, kolejną częścią zakochuje się w tym świecie coraz bardziej! 

Tym razem Sapkowski oferuje narastające widmo wojny, bunty elfickie, intrygi i knowania, na tle których Geralt stara się zapewnić bezpieczeństwu i odpowiednie szkolenie - zarówno wiedźmińskie, jak i magiczne - swojej Ciri, która okazuje się być cenną karta przetargową działań politycznych. Przepowiednie, przeznaczenie i siły magiczne stawiają przed bohaterami coraz trudniejsze wyzwania, a jak sobie poradzili... to zapewne będzie dane poznać w kolejnej części, bo "Krew elfów" jest dopiero pierwszym tomem tej opowieści :) 

Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu ciągła opowieść, niż krótkie opowiadania. Wiele czasu udało się poświęcić Ciri, którą wprost uwielbiam - jest wspaniała w swojej dumie i zadziorności! Ciekawił mnie też wątek związany w Triss, który do tej pory był zaledwie muśnięty i owiany sporą tajemnicą, a teraz w końcu się wyjaśnił. Główna intryga jest tutaj wciągająca i już nie mogę doczekać się, aż poznam jej rozwiązanie w kolejnym tomie! Nie zabrakło oczywiście też nieco słynnego, rubasznego humoru, w którym, jak zawsze, niezawodny był przede wszystkim bard Jaskier - choć scen z jego udziałem wciąż mi za mało! 

Ciekawym wątkiem było też rozszerzenie działania magii w tym uniwersum - opis lekcji z Yen był szczególnie zajmujący i spodobała mi się koncepcja i sposób szukania oraz czerpania mocy w źródłach naturalnych, bardzo ciekawy pomysł.

Świetna część, oby tendencja coraz lepszych książek się utrzymała - nie pozostaje nic innego, jak sprawdzić to jak najszybciej i zabrać się za "Czas pogardy" :)

10/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz