Po całej serii przeczytanych ostatnio nieudanych debiutów, z ogromną
przyjemnością sięgnęłam po "Gołębia i węża" przeczuwając, że tym razem
może to być strzał w 10. I nie zawiodłam się!
Wydarzenia oglądamy z perspektywy Louise - czarownicy, ukrywającej się w
świecie nienawidzącym magii - oraz Reida - fanatycznego łowcy wiedźm.
Nieoczekiwany zbieg wydarzeń doprowadza te dwójkę do... przymusowego
małżeństwa, pełnego sekretów i wzajemnej niechęci. A z oddali nadciąga perspektywa
ogromnego zagrożenia dla całego królestwa...
Autorka doskonale odnajduje się w tworzeniu świetnego fantasy.
Bohaterowie są barwni i różnorodni, a przestrzeń wydarzeń i sama fabuła
imponujące. Był humor, był dramat, była magia, namiętność - krótko mówiąc, to książka, którą czyta się z wypiekami na
policzkach. Bardzo spodobało mi się szczególnie połączenie koncepcji fanatyzmu religijnego i naszej rzeczywistości rodem ze średniowiecznego królestwa oraz klanów czarownic, które faktycznie istnieją, a nie są tylko pretekstem do palenia na stosie niewinnych istot. W takich realiach bohaterowie podejmują szereg decyzji moralnych, ich słabości i namiętności poddawane są nieustannych próbom, a miłość i nienawiść naprawdę dzieli bardzo cienka granica.
Co istotne dla mnie, wątek miłosny nie był zbytnio cukierkowy, jak to niestety, często się zdarza, rodem z opowiadań dla nastolatek. Widać dojrzewanie uczuć, dylematy, przeciwności i w ostatecznym kształcie - pewną dojrzałość, gdy dochodzi do kulminacji zdarzeń - a i te nie pozwalają na ani chwilę oddechu, bo fabuła pędzi jak oszalała, coraz to zaskakując kolejnymi zwrotami akcji.
Ja ją pochłonęłam dosłownie na raz! Serdecznie polecam wszystkim zakochanym w fantasy - nie zawiedziecie się! :)
10/10
Nie są to moje klimaty. Jednakże może kiedyś się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie spróbować, a nuż się spodoba :)
Usuń