Jest to dla mnie dość przypadkowe zderzenie z twórczością Roberta Gonga
pod postacią jego powieści o intrygującym tytule, jednakże zaliczam je
do tych niezwykle zaskakujących i udanych.
Opis książki jest dość
newralgiczny, niewiele zdradza z samej fabuły, więc sięgnięcie po tę
pozycję było swoistym skokiem w nieznane. Fabuła okazuje się fascynująca
- oto apokaliptyczna bestia, antychryst, syn diabła zstępuje na ziemię,
aby w przeciągu 666 godzin pogrążyć ją w wiecznym mroku. Naprzeciw jej
stają zastępy wojsk i cywilów, które jednak ponoszą druzgocącą klęskę.
Zwalczyć potwora może tylko jeden człowiek - przeciwieństwo
archetypowego bohatera - stary profesor, uzależniony od alkoholu, będący
na skraju swojego życia i demoralizacji. Może nie brzmi to jak
najlepszy plan na uratowanie ludzkości, ale cóż uczynić, gdy nie ma
innych pomysłów? Nie pozostaje nic innego, jak zaufać odrzucającemu
staruszkowi i jego przedziwnym pomysłom rodem z bajek, czy powieści
science-fiction i dać mu wytoczyć własną walkę, która ostatecznie jest
nie tylko walką zewnętrzną w celu ocalenia całego świata, a również
wewnętrzną, aby odzyskać resztki własnego człowieczeństwa. Kto wygra w
tym nierównym boju? Zachęcam do odkrycia tego na kartach książki.
Toczy
się w tej książce niezwykła rozgrywka - z jednej strony człowieka z
potworem, a z drugiej człowieka z jego prywatnymi demonami. Profesor
Józef, silnie udręczony przeszłością i teraźniejszością, zostawia
czytelnikom gorzki przekaz upadku człowieczeństwa i cywilizacji. I to
nie z przyczyn jakiejś tam mitologicznej bestii. W jego oczach to
ludzkość sama siebie wykańcza i w końcu zrobi to na dobre. Głębokie to i
mocne, a także pełne uniwersalności, zwłaszcza czytane w pryzmacie
obecnych różnorodnych wydarzeń na arenie polityki, ekologii itp.
Ta
lektura może wciągnąć wielu odbiorców - zarówno poszukiwacze
apokaliptycznych wizji, jak i ci, którzy doceniają głębokie przesłania,
będą usatysfakcjonowani. Ja polecam tę książkę i chętnie sięgnę po
kolejne dzieła Gonga.
9/10 ode mnie :)
Przeczytałam tę książkę i nie żałuję. Momentami absurdalna tak, że prawie zleciałam z kanapy ze śmiechu, a w drugiej chwili poruszająca wyborami i kryzysami. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że ZŁO, z którym profesor walczy jest absolutnie przesłodkie i mogłabym wyprowadzać takiego na spacer :D
OdpowiedzUsuńChciałabym to zobaczyć! :D
Usuń