środa, 21 października 2020

Weekendowy maraton ucieczek

 Kolejny weekend pod znakiem escape roomów. W końcu gdzieś trzeba odreagować stresy ostatnich czasów, a nie ma lepszego miejsca na to, niż to, gdzie można przenieść się do innych światów choćby na trochę :) 

Zaczęliśmy w sobotę od wyprawy do Escape House Swarzędz. Okazuje się, że nie tylko Poznań ma świetne pokoje, bo po sąsiedzku mocna firma rośnie w siłę :) Poniżej krótkie podsumowanie obu pokoi dostępnych na ten moment w Escape House:

Odkrywcy:

Tajemnicze świątynie pełne sekretów? Jesteśmy tam pierwsi! I tym razem nie mogliśmy przejść obojętnie koło kolejnego takiego miejsca ;)

W "Odkrywcach" zdecydowanie było co odkrywać. Pokój zagospodarowany był z wykorzystaniem najmniejszego skrawka wolnej przestrzeni, musieliśmy wytężyć w pełni spostrzegawczość, aby nie umknęły nam wszystkie szczegóły. Zagadki były satysfakcjonujące i ich rozwiązywanie sprawiało nam dużo radości, wizualnie też było bardzo przyjemnie. 


 

Sanitariusz: 

Na tyle lubimy mieć komplet wszystkiego w naszych ciałach, że niestety, tym razem nie użyczyliśmy Sanitariuszowi żadnych elementów do jego kolekcji. Uff, całe szczęście, że udało się uwolnić, zanim pojawił się z powrotem!

Tym razem thriller, może nie najstraszniejszy, ale nadal solidnie wykonany. Wystrój i klimat pasowały do fabuły, zagadki były przemyślane i również spójne z całością (co nie zawsze jest takie proste do zrobienia), za co ogromny plus. Były rozwiązania, które nas zaskoczyły, a pokój przechodziło się z dużą satysfakcją. Warto się skupić na porządnym przeszukiwaniu, bo już drugi raz właściciele udowodnili, że potrafią porządnie pewne elementy pochować ;)

Co ważne również, właściciele byli przesympatyczni, wspaniale nam się rozmawiało i czuliśmy się ugoszczeni jak w domu :)  To dodatkowo spotęgowało pozytywne wrażenia po sobotnim wypadzie :) Polecam serdecznie :)


 

W niedzielę natomiast ruszyliśmy do The Bunkier, gdzie czekał na nas Szeol i wyczekiwany długo, długo Zew Przedwiecznych - w końcu klimaty lovecraftowskie zawsze są szczególnie wyczekiwane :) 

Szeol - Schron Ostateczny:

No i w końcu przyszła ta apokalipsa - wszędzie mutanty, schronić się trzeba - najlepiej w Schronie Ostatecznym!

Klimat pokoju, ze względu na lokalizacje w faktycznym bunkrze, bardzo fajnie oddany. Wiele nawiązań i smaczków do nuklearnej popkultury. Nawet nie za trudny pokój, choć wymagał spostrzegawczości. Jest to już nieco starszy punkt na ucieczkowej mapie Poznania, no i niektóre zagadki można by podkręcić i jeszcze poszerzyć, ale i na ten moment robią naprawdę dobrą robotę. Na plus ciągłość i spójność z pozostałymi pokojami - stopniowe odkrywanie całej historii w każdym kolejnym pokoju to świetna zabawa :) 

Zew Przedwiecznych:

Długie badania nad tajemniczymi bóstwami nie przynosiły dotąd pożądanych efektów. Potencjalna możliwość więc spotkania samych Przedwiecznych, dzięki intrygującemu listowi od dawno niewidzianego przyjaciela sprawiła, ze długo się nie zastanawialiśmy i ruszyliśmy do tajemniczego Innsmouth...

Wszystko, co lovecraftowskie, jest dla naszej ekipy czymś must see.  Długo więc wyczekiwaliśmy z utęsknieniem tego pokoju i zdecydowanie się nie zawiedliśmy. Klimat, przede wszystkim klimat! Świetnie oddany, wspaniałe rozwiązania i ciarki niepokoju od ciągłego poczucia bycia obserwowanym - to coś, co sprawiło, że Lovecraft by się nie powstydził tego miejsca.  Zagadki spójne z fabułą i wspaniałe smaczki w nich, oraz w wystroju - rozwiązywaliśmy z ogromną satysfakcją. Warto było czekać!


Obsługa bardzo sympatyczna , mieliśmy dodatkowo opcję zwiedzania historycznego bunkra, poznaliśmy sporo ciekawostek, których nawet nie podejrzewaliśmy, więc bardzo fajny dodatek do ucieczek:)

Podsumowując - kolejny udany maraton, obie firmy z całego serca polecam w imieniu drużyny Walecznych Kotletów :)


2 komentarze: