czwartek, 23 kwietnia 2020

Roman Klasa - "Operator 112"

W dzisiejszych czasach zasypanych nowinkami technologicznymi, wprost nie sposób sobie w pierwszej chwili wyobrazić człowieka, którego dźwięk telefonu przyprawiałby o dreszcze. A jednak - to się zdarza na co dzień u wielu ludzi. W dodatku takich, którzy każdego dnia stoją na straży naszego poczucia bezpieczeństwa i toczą boje o ludzkie życie. Mowa tu o niedocenionych bohaterach - operatorach 112.

Przyznam szczerze, że zanim sięgnęłam po tę książkę, niespecjalnie zaprzątało moje myśli funkcjonowanie osób na tym stanowisku. Wydawało mi się, że jest to na tyle istotna w społeczeństwie funkcja, że jest odpowiednio doceniana i szanowana. Jakże błędne były moje przekonania, gdy poznałam gorzką rzeczywistość z opowieści Romana Klasy.

Autor z brutalną szczerością opowiada o tym, jak jego praca marzeń stała się stopniowym koszmarem. Nie pozostawia suchej nitki na władzach odpowiedzialnych za strukturę funkcjonowania operatorów. Przytaczane opowieści dotykają w zasadzie dwóch głównych problemów: klapek na oczach kierowników oraz nieświadomości i często wręcz zwierzęcych zachowań społeczeństwa.

Niezrozumienie kompletnie potrzeb pracowników. Zasypywanie dodatkowymi, obciążającymi obowiązkami. Płaca, która, jak to określa autor, jest niczym "strzał w pysk". Brak dialogu, zmian, mydlenie oczu na co dzień. Tak przedstawia się stanowisko, na które wymagane są długie godziny szkoleń, przygotowań, kończących się egzaminami. Tak władze traktują osoby, które są pierwszą linią kontaktu każdego dnia z zagrożeniem życia ludności. Brzmi jak absurd? I jest rzeczywistym absurdem...

No i to nasze wspaniałe społeczeństwo. Ileż to autor wymieniał przypadków, gdy wylewano na niego wiadro pomyj za to, że po prostu wykonuje swoją pracę. Znieczulica ludzka nie pozwalająca zgłaszającemu wypadek podejść do ofiar, nie przeszkadza jednak rzucić na odchodne w słuchawkę soczystej wiązanki do operatora, proszącego o więcej szczegółów. No bo przecież "wypadek koło żabki, przyjedźcie" to tak oczywista i pełna konkretów informacja, prawda? A operator ma magiczną kulę, pożyczoną od znajomej wróżki i sprawdzi sobie w niej wszystkie potrzebne mu dane.

Dla osoby nawet z zewnątrz, która tylko czyta owe relacje, jest to porażające, niesprawiedliwe i okrutne. A jednak, niezmordowani, nadal operatorzy pracują, ratują samobójców, weryfikują zgłoszenia wypadków, wysłuchują kłócących się rodzin patologicznych, stawiają do pionu wesołych żartownisiów i wiele, wiele więcej...

Ta książką powinna być podstawową lekturą dla każdego. Uświadamia i uczy tak prostych, a jednak ważnych spraw, że aż niekiedy przykre jest, że są one wspomniane (jak choćby brak podstawowej kultury osobistej), bo oznacza, że jako społeczeństwo w tym aspekcie zawodzimy. W szczególności godny uwagi jest "poszerzony dekalog" tego, w jaki sposób prawidłowo rozmawiać z operatorem i jak zgłaszać informacje o wypadkach. Powinna to być lektura obowiązkowa w szkole. Zachęcam do przeczytania.

Daję 10/10

Ps: Książkę otrzymałam za punkty w portalu: www.czytampierwszy.pl

4 komentarze:

  1. Fajna receznja, jak skończę czytać książkę o krasnoludkach to chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że idziesz ślad w ślad za mną! To będzie na pewno duża odskocznia od krasnali, ale bardzo wartościowa, na pewno dowiesz się wiele ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem, sam opis mocno daje do myślenia. Najgorsze jest to, że jak się czyta tego typu książki, to człowiek ma ochotę wstać, pójść i znaleźć tych wszystkich czubków, którzy, tak jak napisałaś, nie potrafią w sposób rzeczowy i kulturalny, po prostu zawiadomić o zdarzeniu, a następnie przypiąć ich do kaloryfera, żeby zrozumieli swój błąd. Niestety mało kto, mimo takiego położenia, by to zrozumiał... Dajesz 10/10, czuję się więc zobowiązana do zapoznania się z tą pozycją

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wiele rzeczy w niej zawartych zaskoczy Cię równie mocno, jak mnie, zdecydowanie warto

      Usuń