Książka "Festiwale wyklęte" dotyka nietypowej tematyki - festiwalów w
Zielonej Górze i Kołobrzegu za czasów PRL-u. Autor dzieli się własnymi
wspomnieniami i badaniami źródłowymi, przeplatając je fragmentami
wywiadów z poszczególnymi gwiazdami ówczesnych scen i zdjęciami z epoki.
Zakres
tematyczny książki jest na tyle wąski i okrojony, że, no cóż, może się
albo podobać, albo nie. Mi osobiście kompletnie nie przypadł do gustu i
myślę, że nie przypadnie każdemu, kto nie jest fascynatem tak
konkretnego aspektu historycznego polskiej sceny muzycznej. W końcu nie
każdy jest wielkim fanem festiwali muzycznych takiego gatunku (zwłaszcza
współcześnie, kiedy wybór podobnej rozrywki jest bardzo, bardzo szeroki
i atrakcyjny), a dodatkowo wciągnięcie się we wspomnienia zawarte w tej
książce, moim zdaniem wymaga posiadania własnych wspomnień z tamtego
okresu, dzięki czemu można je przywołać i porównać. Czytelników
kolejnego pokolenia raczej nie poruszy to tomiszcze.
Miałam
nadzieję, że natrafię tu na sporo opowieści obyczajowych i anegdot,
dzięki czemu łatwiej byłoby mi poczuć ducha tamtych czasów i w jakiś
sposób wejść głębiej w opowieści. Owszem, czasami się zdarzały, ale były
one za rzadkie, a jak już się pojawiały, to w znakomitej większości
kompletnie do mnie nie trafiały, na palcach jednej ręki policzyłabym te,
które czytałam z pewną dozą zainteresowania. Większość tego całkiem
opasłego tomiszcza stanowią broszurkowe opisy "kto, gdzie, kiedy i z
czym" występował, fragmenty piosenek i opisy laureatów oraz reakcji
publiczności. Niestety, nie jest to tym, czego oczekiwałam od takiej
lektury...
Jak już wspomniałam - "Festiwale wyklęte" mogą być
dobrym źródłem informacji, jednakże tylko dla bardzo wąskiego grona
odbiorców. Doceniam ilość pracy włożoną w przygotowanie tej publikacji.
Przeciętny czytelnik jednakże raczej nie odnajdzie się w zawiłościach
tej lektury. Polecam jedynie wspomnianej grupie docelowej - inni niech
raczej omijają te książkę, bo zapewne będzie dla nich po prostu nudna.
Niestety tylko 4/10.
Książka ewidentnie dla fana takiej tematyki. Wątpię czy kiedykolwiek będę chciał ja przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńJezus. Coś takiego naprawdę trzeba lubić wcześniej. Dla bardzo wąskiego grona, więc niestety nie byłabym zainteresowana
OdpowiedzUsuńTu się zgodzę ;)
Usuń