sobota, 6 czerwca 2020

Maria Krüger - "Karolcia" i "Witaj Karolciu!"

Na moich książkowych regałach wciąż mam sporo sentymentalnych ksiąg i książeczek, które towarzyszyły mi już w dzieciństwie. Szczególnie upodobałam sobie te odziedziczone z babcinej biblioteczki - ich pożółkłe kartki, charakterystyczny zapach i, co najważniejsze, styl pisarski nieco odleglejszych lat przyprawiają mnie o niesamowitą nostalgię i do teraz lubię do niektórych wracać. W tym miesiącu, zachęcona wyzwaniem czytelniczym portalu LubimyCzytać, który w czerwcu, z okazji dnia dziecka, zachęca do odnalezienia w sobie ducha najmłodszych, książkowych lat, postanowiłam odświeżyć sobie jedną z moich ulubionych opowiastek - Mianowicie "Karolcię". Dodatkowo zmotywowałam się, aby poznać nareszcie ciąg dalszy jej historii w drugim tomie, o który w końcu wzbogacił moją biblioteczkę.

Karolcia to rezolutna dziewczynka, którą poznajemy w momencie znalezienia przez nią tajemniczego, niebieskiego koralika. Okazuje się, że koralik umie mówić! A jakby tego było mamy - spełnia życzenia! Od tej chwili życie Karolci zmienia się nie do poznania. Poznajemy jej przepiękne, dziecięce fantazje, spełniane jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nieodłącznym towarzyszem tych zabaw jest jej najlepszy przyjaciel - Piotrek - który ani trochę nie odstaje od niej, jeśli chodzi o siłę wyobraźni. U naszych bohaterów nie może jednak być po prostu aż tak kolorowo (czy może raczej - niebiesko), bo na ich drodze stoi podstępna wiedźma Filomena, która nie spocznie, dopóki nie dostanie w swoje ręce koralika. Dochodzi tu więc do całej masy przezabawnych, nadzwyczajnych sytuacji, które zawsze czytam z wypiekami na ustach, fantazji pisarska pani Marii budziła we mnie podziw już od dziecka! Jak zakończą się przygody w tej części nie zdradzę, ale jest na pewno dużo wzruszeń, wzbudzających miłe ciepło na sercu.

Drugi tom przygód jest konstrukcyjnie dość zbliżony do pierwszego. Ponownie spotykamy Karolcię i Piotra, jednak tym razem za całą magią stoi... niebieska kredka! Powraca również niezłomna Filomena, która wciąż pragnie posiąść moc spełniania życzeń. Ta część jest w zasadzie... wiernym odwzorowaniem tego, co się działo wcześniej. Ponownie jest tu magia niebieskiego przedmiotu, walka z czarownicą itp. Zabrakło mi jednak takie poziomu humoru i kreatywnie zbudowanych scenek, które tak mnie cieszyły wcześniej. "Witaj Karolciu!" jest krótszą opowieścią i nie wnosi nic nowego tak naprawdę, więc po zachwytach pierwszym tomem przygód, tutaj jestem nieco zawiedziona. Nadal jednak, chyba bardziej z sentymentu, cieszę się, że mogłam ponownie spotkać tak lubianych przeze mnie bohaterów z dzieciństwa i choć przez chwilę pobyć w magicznym świecie, gdzie mały, niebieski przedmiot może spełniać życzenia.

Mocną stroną tej mini serii o Karolci jest na pewno bardzo naturalny i sympatyczny sposób konstrukcji bohaterów. Dzieci nie są sztuczne, ich rozterki i wątpliwości, a niekiedy i błędy są żywcem wyjęte z prawdziwego świata, nawet gdy dotyczą rzeczy i zjawisk nadprzyrodzonych. Z kolei i dorosłych podobał mi się syndrom swoistego "olewczego" podejścia do tego, co się dzieje - wydawali się być tak uroczo naiwni w swoim niedostrzeganiu magii, bądź tłumaczenia jej sobie "po dorosłemu" - a nawet, gdy niekiedy się zdarzył ktoś "wtajemniczony" - przyjmował to bez zbędnych pytań! Ten prostu zabieg dawał ogromne pole do popisu w tworzeniu przeróżnych gagów. A gdy już się czytelnik wystarczająco naśmiał, Krüger umiejętnie i subtelnie wplatała momenty wzruszeń, szczególnie, gdy dzieci w piękny i altruistyczny sposób wykorzystywały magiczne moce. Nienachalny morał i naturalne wychowanie poprzez zabawę sprawiają, że jest to godna polecenia seria dla kolejnych pokoleń, bo ani trochę się nie zestarzała.

Osobiście bardzo gorąco polecam, zwłaszcza pierwszą część, zarówno tym małym, jak i nieco starszym czytelnikom, która ducha swojego dzieciństwa na pewno tu odnajdą! :)

"Karolcia" - 10/10
"Witaj Karolciu!" - 7/10



2 komentarze:

  1. Nigdy nie słyszałem o tych książkach, może kiedyś je przeczytam. Dla mnie absolutnym faworytem w kwestii książek dla dzieci jest Kubuś Puchatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Kubuś też wypełnił sporą część mojego dzieciństwa, do teraz lubię czasem do niego wrócić :)

      Usuń